czwartek, 24 października 2013

Rozdział 18 "Początek miesiąca miodowego"

[Elena]

Gdy już pożegnaliśmy się z gośćmi wsiedliśmy do samochodu Damona i ruszyliśmy. Po godzinie czasu wraz z Damonem dotarliśmy na lotnisko gdzie ponownie próbowałam wyciągnąć gdzie mnie zabiera, lecz i tak nic z tego. Byłam strasznie ciekawa gdzie mnie zabiera. Myślałam, że może uda mi się zdobyć bilet aby przeczytać jaki jest cel naszej podroży lub że dowiem się w samolocie, ale to też nie wypaliło gdyż Damon wynajął prywatny samolot. Podróż miała trwać ponad 6 godzin. Ale już po 2 usnęłam wtulona w Damona. Gdy byliśmy już na miejscu Damon obudził mnie delikatnym pocałunkiem. Wysiedliśmy z samolotu i ujrzałam przepiękny dom. Dom znajdował się w mieście w którym Damon mnie kiedyś porwał jak chodziłam ze Stefanem.



- To twoje ? – spytałam nie odrywając oczu od willi
- Nie. Już nie moje, ale nasze. – szepnął mi do ucha ukochany
- Serio? Ile wydałeś ? – spytałam
- Nie umiesz to tylu liczyć. – odparł Damon
- Ej!! Zważaj na słowa kotek! – krzyknęłam
- Dobra.. już dobrze. – uśmiechnął się do mnie i pocałował w policzka – To wchodzimy ?
- Tak. – odparłam
Ukochany złapał mnie za rękę i weszliśmy. Jako pierwszą zwiedziliśmy sypialnie.



- Ale tu romantycznie… - szepnęłam
- No wiem…
- Hmmm… Chodźmy do łazienki.



- No, no… Myślałam, że będzie jakoś tu ponuro, a tu tak śliczniee! Kto pomagał ci wybierać? – spytałam
- Stefan… - odparł
- Yhym…
- No to może koniec tego zwiedzania? Jutro ci pokażę, bo teraz jestem zmęczony.. – powiedział i zaczął mnie całować
Damon nie odrywając się od naszego pocałunku wziął mnie na ręce i poszliśmy do sypialni. Położył mnie na łóżku i zaczął mnie rozbierać. Gdy już mnie rozebrał zmieniliśmy pozę - on na dole, a ja na dole. Rozpięłam mu koszulę i rzuciłam ją na ziemie. Potem zabrałam się za rozpinanie paska. Rozpinałam go chyba przez 5 minut. Ale gdy już skończyłam zdejmować mu te spodnie zdjęłam majtki i wróciliśmy do pierwszej pozy. Teraz to Damon był na górze. Chyba jak każdy facet lubił mieć przewagę… A więc gdy już oboje byliśmy całkiem goli, a on był na górze zaczęliśmy to robić. Było cudnie. Po 15 minutach gdy skończyliśmy to robić położyliśmy się blisko siebie i patrzeliśmy. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.

[Następny dzień]

Obudziłam się wtulona w ramiona Damona. Leżeliśmy na łóżku i cieszyliśmy się tą chwilą. Damon nie spał. Głaskał mnie po głowie i po moim nagim ramieniu.
Zadrżałam.
On widząc to zaśmiał się cicho.
- Co cię tak bawi? - spytałam, patrząc mu prosto w oczy.
Wampir wzruszył się ramionami.
Prychnęłam i wstałam z łóżka. Dopiero wtedy zauważyłam, że mam na sobie piżamę, a przecież zasnęłam w sukience. Chyba. Zresztą nie pamiętam nic z tamtego wieczoru.
Spojrzałam pod bluzkę od piżamy. Nie miałam na sobie bielizny.
Spojrzałam groźnie na Damona, który najwyraźniej był ubawiony moją reakcją.
- No co? Nie mogłem pozwolić, aby twoja sukienka się pogniotła. - wytłumaczył się Damon.
Spojrzałam na niego z pod wilka.
- Ta, na pewno tu chodzi o sukienkę - zakpiłam sobie z niego i podeszłam do szafy.
Usłyszałam, jak wampir wstaje i podchodzi do mnie. Obejmuje mnie w tali i zaczął mnie całować po szyi.
Zamknęłam oczy i otworzyłam usta. Byłam w takiej rozkoszy. Czułam, że odpływam i tracę kontrolę nad swoim ciałem.
Nie, nie dam mu tej satysfakcji. Będę twarda. Trochę podroczę się z nim.
Westchnęłam głośno i otworzyłam oczy. Wzięłam białe szorty, granatową bluzkę na ramiączkach, sexy bieliznę. Będzie ją dobrze widać pod tymi ciuchami, a Damon będzie męczył się sam ze sobą.
Uśmiechnęłam się złowieszczo i wyrwałam się Damonowi. Poszłam w stronę łazienki, ale w drodze spojrzałam na Damona. Wampir z zaciekawieniem patrzył na mnie. Posłałam mu całusa, co go jeszcze bardziej wywróciło z równowagi i zrobił jeszcze bardziej zaskoczoną minę.
Zaśmiałam się cicho pod nosem, a potem zamknęłam drzwi.
Gdy wyszłam z łazienki Damona w sypialni już nie było.
Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Była taka piękna pogoda. Tak ciepło, przyjemnie, wesoło.
Zeszłam na dół, do kuchni.



Tam czekał już na mnie Damon z kubkiem zielonej herbaty.
- Mam dla ciebie propozycje - powiedział wampir.
- Jaką?
- Pojedźmy sobie na wycieczkę.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Damon...
- Nie mam na myśli Karaiby, czy Wenecję. Pojedźmy sobie w góry. Pochodzimy sobie, pokąpiemy się pod wodospadem, powspominamy sobie czasy... - mówił Damon, podchodząc do mnie. W końcu pocałował mnie w usta.
- Nie ma tak!
Odepchnęłam go od siebie, co go bardzo zaskoczyło. Zmarszczył brwi i ze zdziwieniem w oczach przyglądał się mi.
- Dobrze, pojedźmy sobie na wycieczkę, ale tylko na jedną noc.
- Mi wystarczy.
Spojrzałam na niego oschle i rzuciłam w niego pustym kubkiem. Ten złapał go bez problemu.
- No wiesz. Chcesz mnie zabić? Uwierz mi, że korzystniej będzie potem.. Jeszcze tyle przeżyć cię czeka..
- Ale z ciebie zboczeniec - wysyczałam, przerywając mu.
Damon uśmiechnął się chytrze.
- Ale ja miałem na myśli te wszystkie noce.. Mmmm… Jesteś pewna, że to ja jestem zboczony?
Pokazałam mu język, a potem wyszłam do ogrodu.
Popołudniu ruszyłam z Damonem do lasu do miejsca, gdzie się szczerze pocałowaliśmy. Z westchnieniem wspominam tamten dzień.
Dotarliśmy na miejsce po półtorej godziny.
- To miejsce w ogóle się nie zmieniło - powiedziałam, oglądając każdy szczegół.
Damon się uśmiechnął i w błyskawicznym tempie postawił namiot. Zdjęłam plecak z pleców i postawiłam go przy ognisku.
Poczułam, jak ktoś łapie mnie od tyłu w talii. Mój oddech przyspieszył, a ciało zaczęło się poddawać. Boże, czemu on tak na mnie działa? Czemu tak szybko mu ulegam?
Wzięłam się w garść i odsunęłam się od niego.
Damon najwyraźniej miał już dość moich dziwnych zachowań, bo patrzył na mnie ze surową miną.
- Eleno, co się dzieje? Dziwnie się zachowujesz.
- Pójdziemy nad wodospad? – spytałam szybko by uniknąć tematu
Twarz wampira złagodniała. Był zaskoczony tą propozycją.
- Ok, skoro chcesz - powiedział i wyciągnął dwa ręczniki ze swojego plecaka. Ja podeszłam do swojego i wyciągnęłam swój strój kąpielowy.
Poszłam do namiotu się przebrać. Gdy wyszłam Damon stał już na niewielkiej górce.
- Idziemy? - spytałam, mijając go.
Chodziliśmy obok siebie w dobrze nam znane miejsce. Po kilku minutach usłyszałam znajomy szum.
Uśmiechnęłam się i pobiegłam przed siebie. Damon zapewne z zaskoczeniem patrzył na mnie. Biedaczek, tyle zaskoczeń go spotkało. Jest dopiero popołudnie, a na pewno zmęczyło go już moje zachowanie.
W kilka sekund dotarłam na miejsce. Bez wahania wskoczyłam do wody. Ach, jak wspaniale! Dawno nie czułam takiej przyjemności.
- Nie mogłaś na mnie poczekać? - spytał Damon, który rzucił gdzieś w kąt ręczniki i zdjął swoją czarną koszulę.
- Wybacz. Nie mogłam się doczekać.
Damon uśmiechnął się do mnie lekko. Gdy zdjął koszule i ujrzałam jego nagi tors, wstrzymałam oddech.
Cholera. Czemu teraz jest trudniej niż przedtem? Bo wiem jaki jest wspaniały w łóżku, jak całuje, jaki jest naprawdę i pociąga mnie jeszcze bardziej?
Zanurkowałam. Woda było dość zimna i faktycznie, był gorący dzień, ale czułam, że spalam się od środka. Z pożądania.
Cholera!
Wyszłam na powierzchnie, gdy Damon spokojnie wchodził do wody.
- Czyżby Damon Salvatore stał się wrażliwcem i bał się zimnej wody? - zakpiłam.
- Nie. Raczej boję się tego, co się z tobą dzieje? - mówiąc to, spojrzał mi w oczy błagalnym wzrokiem.
Zatkało mnie. Chyba przesadziłam. Boże, czemu jestem taka, jak Katherin?
Chciało mi się płakać. Byłam silna, ale i tak jedna łza pojawiła się na moim policzku.
- Eleno...
- Przepraszam - wyszeptałam. - Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nie wiem, czemu się tak zachowałam. Czemu jestem, jak Katherin?
Nie mogłam wytrzymać dłużej. Rozpłakałam się, jak małe dziecko. Schowałam twarz w swoje dłonie i płakałam.
Nagle, poczułam, jak Damon mnie obejmuje i głaszcze po głowie. Świetnie! To ja go zraniłam, ale to i tak on mnie pociesza. Co się tutaj dzieje?
- Nie płacz, proszę - wyszeptał Damon.
Przestałam płakać i delikatnie odsunęłam się od niego. Spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Przepraszam, że ciebie odpychałam przez cały dzień. Nie wiem, czemu to zrobiłam. Może dlatego, bo chciałam aby o mnie trochę powalczył, albo...
- Eleno - przerwał mi Damon, głaszcząc mnie po policzku. - Kocham cię i ty o tym wiesz, więc czemu chciałaś, aby o ciebie powalczył?
- Bo traktujesz... moją nagość, jak coś... coś normalnego. Dla mnie niestety to nie jest nic normalnego. - powiedziałam, niepewnie.
- Rozumiem. Nie, nie rozumiem. Chciałaś abym o ciebie walczył, bo nie chcesz być naga przy mnie? Czy jak?  
Teraz, jak o tym myślę to faktycznie nie ma to sensu. W sumie, ja również tego nie rozumiem.
Damon zaczął się śmiać.
- Co cię tak bawi? - spytałam.
- Wy, kobiety. Macie taką skomplikowaną psychikę, że nawet Pierwotni nie wiedzą, co wam w głowach siedzi.
- Ale z ciebie dupek - powiedziałam, oburzona i odwróciłam się do niego plecami, ale złość minęła, gdy Damon zaczął całować moją szyję, moje ramię, a dłońmi zaczął dotykać moje nagie uda, plecy i ramiona.
Zamruczałam z rozkoszy. Odwróciłam się w jego stronę i niespodziewanie wbił mi się w usta. Zaczął całować mnie namiętnie. Położył jedną dłoń na moich plecach, a drugą na udzie. Zawiesiłam swoje ręce na szyi Damona.
- Kocham cię - wyszeptałam, gdy łapałam oddech.
- Ja ciebie bardziej - odszepnął mi.
Gdy wróciliśmy do "obozu" poszłam się przebrać, a Damon zrobił nam coś ciepłego do picia. Kiedy podał mi kubek z ciepłą herbatą wypiliśmy trochę, a potem położyliśmy się na zielonej trawie, przytuleni do siebie.
Wampir pocałował mnie delikatnie w czubek głowy, a potem leżeliśmy spokojnie przez jakiś czas. Niestety, do mojej głowy wpadło inne pytanie.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne.
- Ale bądź szczery.
Odsunęliśmy się od siebie, aby spojrzeć sobie w oczy.
- Obiecuję, że będę szczery - powiedział poważnie.
- To dobrze, bo ciekawi mnie ile poznam jeszcze twoich kochanek z przeszłości?
Damona zatkało.
- Eleno...
- Katherin, Adriana, Klaura. Ktoś jeszcze? Kogoś przeoczyłam? A może po prostu jej jeszcze nie poznałam?
Damon westchnął.
- Eleno, czyżbyś mi nie ufała?
- Ufam tobie i tylko tobie, ale nie chce tego żałować.
Wampir spuścił wzrok.
- Tak, wiem. To przykre. - przyznałam.
Potem wstałam i poszłam do namiotu się zdrzemnąć. Potrzebowałam snu. Dużo snu.
Gdy się obudziłam i wyszłam z namiotu Damona nigdzie nie było. Pewnie poszedł sobie na przechadzkę, albo na śniadanie.
Usiadłam sobie przy ognisku i przypomniałam sobie moją wczorajszą rozmowę z Damonem. Chyba powinnam mu już odpuścić tą jego zarypaną przeszłość. Najważniejsze jest to, co się dzieje tu i teraz. Powinnam go przeprosić i mu całkowicie zaufać. Fakt, miałam wątpliwości, co do jego eks.
Do głowy wpadła mi jeszcze jedna moja rozmowa z Damonem - ta nad wodospadem. Boże, co za wstyd! Jaka ja jestem głupia! Jak można się wstydzić przed osobą, którą się kocha ponad życie?! Ze mną stanowczo jest coś nie tak. Muszę się zmienić, dojrzeć, spoważnieć, ale równocześnie rozluźnić. Kurcze, to nie jest takie łatwe. Jak Damon to robi?
- Coś cię martwi? - usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się i ujrzałam twarz Damona, albo raczej jego maskę.
- Wyłączyłeś uczucia? - spytałam z niedowierzaniem.
Po co mu to? Czy to moja wina? Czy ja go zmusiłam do wyłączenia uczuć?
Wampir nie odpowiedział na moje pytanie, ale doskonale wiedziałam, jaka była prawda.
- Przepraszam - wyszeptałam. - Przepraszam za moje zachowanie. To pewnie przez ten stres.
Damon słuchał mnie uważnie, a przynajmniej tak to wyglądało.
- Nie jestem zły - powiedział, po dłuższej chwili ciszy.
- To czemu...
- Musiałem ochłonąć, odpocząć od tego.
Westchnęłam.
- Mi to mówisz?
Damon zaśmiał się cicho.
- Faktycznie, przepraszam. A jeżeli o stres - usiadł obok mnie - to się nie martw. Naprawdę. Jeżeli chcesz, pomogę ci się rozluźnić.
Spojrzałam w jego błękitne oczy, które błyszczały radością i chytrością.
Zmarszczyłam brwi.
- Co ty...?
Nie skończyłam, bo Damon zajął moje usta swoimi pocałunkami. Całował mnie z taką namiętnością i pożądaniem, a ja oddawałam mu każdy pocałunek. Nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się w namiotu i nasze ciuchy zniknęły z naszych ciał. Wtedy sobie uświadomiłam, że nie powinnam się niczego wstydzić przed Damonem. Kocham go, a on kocha mnie i nic, ani nikt, tego nie zmieni.

Dni mijały szybko i przyjemnie. Niespodziewanie minęło kilka tygodni…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz