Dziewczyny o czwartej w nocy wróciły do domu Caroline, bo musiały jeszcze uszykować parę rzeczy na ślub. Rankiem obudził mnie telefon, kiedy odebrałam w słuchawce usłyszałam spanikowana Caroline.
- Eleno do cholery gdzie jesteś? Wiesz która godzina? Już ósma! Masz 5 minut i widzę cię u mnie!
Wstałam, ubrałam się i wyszłam. Po chwili byłam u Caroline.
- Do diabla gdzieś ty była? - spytała blondynka po czym wraz z Bonnie wciągnęły mnie do domu i zaczęły mi robić fryzurę, makijaż... w końcu nie wytrzymałam.
- Ej dziewczyny zwolnijcie! Nie jestem lalką Barbie! - krzyknęłam na dziewczyny
- Siedź cicho Eleno. - powiedziała po czym przekręciła oczami mulatka
- Jakbyś się nie spóźniła to byśmy były delikatniejsze! - oznajmiła mi blondynka
- Miałam się wyspać!
- Ale nie spóźnić, a teraz cicho.
[Damon:]
Stałem przed lustrem i ubierałem garnitur, gdy nagle do pokoju wszedł Rick.
- Zestresowany?
- Nie, no coś ty...
- A no tak zapomniałem, to nie twój pierwszy ślub, prawda Demonie?
- Haha, bardzo śmieszne Rick! -powiedziałem, a do pokoju nagle wpadł Jeremy
- To jak przyszły szwagier, gotowy? - spytał brat Eleny
- Tak Jer, jedź po Elenę.
- Ok, ale pamiętaj, że jak kiedykolwiek ją skrzywdzisz to własnoręcznie cię zabije - podszedł i zagroził mi
- Tak wiem, a teraz jedź po moją przyszłą żonę!
Kiedy Jer wyszedł spojrzałem na Ricka który się zaśmiał.
- No co się dziwisz to rola brata, nie?
- Tak, oczywiście.
- Wszyscy już są?
- Nie, jeszcze tylko brakuje pary młodej.
- Dobra Rick skończ już z tym humorkiem...
- No to chodź, musisz na nią czekać przed ołtarzem.
- Wiem już idę.
Odetchnąłem głęboko i poszedłem przed ołtarz.
[Elena:]
Ubierałam już suknie, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Kto to?! - krzyknęła Bonnie
- To ja Jeremy, przyszedłem po pannę młodą, wpuść mnie Bonnie.
- Chwila!
Stałam już w sukni i kiwnęłam głową do Bonnie by wpuściła Jeremiego.
- Dobra możesz wejść! - krzyknęła Caroline, a po chwili do pokoju wszedł mój młodszy brat
- Wow siostra, ale super wyglądasz.
- Dziękuje Jer... - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego
- Możemy jechać?
- Tak. - odparłam
Poszłam z Jeremym do samochodu. Ja usiadłam z przodu, a Caroline i Bonnie z tyłu. Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Jer pomógł mi wysiąść. Kiedy skierowaliśmy się w kierunku ogrodu, wzięłam głęboki wdech. Gdy weszliśmy na ogród zobaczyłam pełno ludzi siedzących na swoich miejscach. Wszyscy przenieśli swój wzrok na mnie, wiedziałam, że nie którym nie podoba się to, że biorę ślub z Damonem, ale to ja mam być szczęśliwa, nie oni. Na końcu zobaczyłam Damona, czekającego na mnie przy ołtarzu, był uśmiechnięty, patrzył na mnie z wielką miłością, wiedziałam, że to ten jedyny. Szłam w stronę ołtarza, przede mną szła Caroline, a potem Bonnie, a za nimi ja wraz z Jeremym. Chciałam by to on poprowadził mnie do ołtarza, gdyż w zasadzie z rodziny to tylko on mi pozostał. Kiedy szłam w kierunku czekającego na mnie Damona pewnym krokiem z uśmiechem na twarzy wiedziałam już, że to najszczęśliwszy dzień w moim życiu, a przynajmniej tak mi się zdawało, ale o tym potem...
Kiedy doszłam do ołtarza Jer oddał mnie w ręce Damona, groźnie na niego zerkając, ja zaś tylko się uśmiechnęłam.
- Cudownie wyglądasz. - szepnął Damon, uśmiechnęłam się do niego promiennie.
Podczas ślubu ja i Damon odczytaliśmy przysięgi, które wcześniej postanowiliśmy napisać sami, Damon odczytał swoją jako pierwszy.
- Księżniczko gdybyś wiedziała w połowie jak głęboko jesteś w mym sercu i głowie, gdziekolwiek jestem, cokolwiek robię nie mogę przestać myśleć o Tobie, będę kochał Cię bez końca, wśród dnia i wschodzącego słońca, nocy i blasku księżyca, po prostu na wieczność do końca życia, Obiecuję Ci spędzić życie u Twojego boku, szczęśliwe życie w świecie radości, ale i smutków, w świecie będącym od teraz naszym światem będę Cię kochać i troszczyć się o Ciebie będę Ci wierny i przysięgam, że nigdy nikomu nie dam się omamić, bo tylko ty istniejesz i to ty jesteś moim życiem, nigdy też cię nie okłamię, zawsze będę stał u twego boku, będę Cię wspierać, kiedy ciemne chmury trosk przysłonią słońce naszego szczęścia, obiecuję Ci ciepło w zimne dni, ufność i zdolność do przebaczenia, zaś jeśli będę musiał odejść abyś ty mogła żyć spokojnie i szczęśliwie odejdę, jeśli cena za twoje życie będzie moje oddam je ze łzami w oczach, gdyż będę miał świadomość, że już cie nie ujrzę, lecz zrobię to też z uśmiechem na twarzy gdyż będę wiedział, że będziesz żyła spokojnie i bezpiecznie, dziś oddaje ci całe swoje serce i dusze wraz z moją wieczną miłością do ciebie i przysięgam, że będę całą kochał cię po wieki wszystkie twoje wady i zalety bezwarunkowo całą miłością którą cie darze całym sobą po wieki będę tylko twój tak więc Przysięgam biorąc na świadka Boga i wszystkich tu obecnych że uczynię Cię najszczęśliwszą z kobiet na świecie, na zawszę po wieki wieków.
Następnie ja wygłosiłam swoją, kiedy ją pisałam bałam się, że nie dam rady jej wygłosić, ale gdy przyszła na to pora spojrzałam mu w oczy, a słowa same wypłynęły z moich ust...
- Ślubuję Ci zastąpić twojego anioła stróża, gdy ten będzie chciał wziąć urlop, kiedy będzie złamywał nad Tobą ręce i skrzydła, ja wtedy będę, mi nigdy nie zabraknie sił. Podam Ci rękę gdy będziesz tonął, stanę twarzą w twarz, oko w oko z Twoim wrogiem, nigdy nie będę się bać. Gdy wieczorem, po ciężkim dniu zechcesz spać, ja wtedy będę odstraszać złe sny i szeptać Ci czule do ucha takie jak nie bój się, śpij spokojnie ja tu jestem, ochronię Cię od wszelkiego zła. Ślubuję Ci prawdę, tą piękną jak i tą zwyczajną w słońcu czy w deszczu, prawda jest mocą, najważniejszą potęgą niech prawda będzie wypełnione nasz życie. Ślubuje zostać przy Tobie nawet gdy nie będę miała sił wypowiedzieć Twojego imienia, kiedy będzie zabierać Cię choroba i gdy będziesz całkiem zdrowy. Kiedy będzie potrzeba oddać swoje życie za Ciebie, odebrać każde cierpienie, wysuszyć i schować każą łzę, która nie będzie łzą szczęścia zrobię to bez wahania. Ślubuje, że nie będę dla Ciebie tylko żoną, ale także przyjaciółką u której zawsze znajdziesz zrozumienie, która będzie patrzeć na świat z dystansem i tą która podzieli z Tobą swoje pasje. Będę tą której gdy powiesz, iż znów pragniesz wolności uszanuje Twoją decyzje i zniknie bez słowa, bo najbardziej będzie jej zależeć na Twoim szczęściu. A gdy odejdziesz w wichrowe popołudnie lub całkiem zwyczajny poranek, będę płakać w samotności, a jednocześnie cieszyć się mimo tego, iż dążysz do osobnego szczęścia. Widzę w Twoich oczach błysk rozczarowania, specjalnie tak dobrałam te słowa. Powiem Ci prawdę, ja nic nie obiecuję, Ja to wszystko o czym dziś mówiłam przysięgam Ci. Ofiaruje do tego swoje całe serce i głowę pełna myśli o Tobie ,oraz całą siebie ze swoimi wadami i zaletami, po prostu całą swoją bezwarunkową miłość.
Kiedy odczytaliśmy swoje przysięgi, wymieniliśmy się obrączkami.
Tak szczęśliwa jeszcze chyba nigdy nie byłam. Po wymienieniu się obrączkami i powiedzeniu ostatecznemu słowa "Tak" Damon pocałował mnie, wszyscy wstali i zaczęli klaskać oraz wiwatować...
[Damon:]
Podczas przyjęcia zauważyłam Stefana, który podszedł do mikrofonu i zaczął swoją przemowę.
- Witam wszystkich, jestem bratem pana młodego, wpadłem, bo chciałem złożyć ci gratulacje braciszku, udało ci się! Ukradłeś mi to co wydawało się być mi kiedyś najcenniejsze, a teraz jest niczym, gratulacje dla młodej pary, oby żyło wam się jak w piekle.
Elena usłyszawszy to wybiegła z przyjęcia w ogrodzie i weszła do domu. Podszedłem szybko do brata, który zszedł już z sceny.
- Musiałeś zepsuć jej najpiękniejszy dzień w jej życiu?
- Proszę cię, to niby jej najpiękniejszy dzień w życiu? Ślub z tobą?
- Stefanie wiem, że jesteś zazdrosny, ale pogódź się wreszcie z tym, ze mną jest naprawdę szczęśliwa, daj jej spokój, już za dużo zrobiłeś. - powiedziałem ze złością i pobiegłem poszukać Eleny
Znalazłem ją w naszej sypialni.
- Eleno...- podszedłem do niej i usiadłem koło niej - Eleno nie płacz...
- Zostaw mnie Damonie!
- Ale Eleno...
- Proszę cię, zaraz zejdę, daj mi chwilę.
- Nie Eleno, nie zostawię cię, posłuchaj on jest po prostu zazdrosny...
- Wiedziałam, że tak będzie Damonie, proszę zawołaj Caroline i Bonnie, a sam idź do gości, obiecuje, że zaraz przyjdę, no chyba, że sam chcesz poprawić mi makijaż - powiedziała lekko się do mnie uśmiechając
- No dobrze, tylko wróć szybko bo jeszcze nie wszyscy powiedzieli swoje przemowy
- Dobrze - uśmiechnęła się do mnie, a ja ją pocałowałem lekko w czoło.
Wyszedłem poszukać "Blondi" i "Wiedźmy". Znalazłem je po kilmu minutach.
- Elena potrzebuje waszej pomocy przy makijażu...
- O nie nasze dzieło!! Bonnie idziemy!! - krzyknęła Caroline i szybko pobiegły
[Elena:]
Po chwili Caroline i Bonnie zjawiły się w naszej sypialni. Kiedy weszły ja stałam przy oknie i wyglądałam przez nie...
- Ej Elena co jest? Rany coś ty zrobiła, cały makijaż... teraz trzeba to zmyć i od nowa, Bonnie podaj mleczko do demakijażu
Kiedy dziewczyny poprawiły mi makijaż wzięłam głęboki oddech po czym wróciłam na przyjęcie.
Gdy wyszłam zobaczyłam, że Stefan nadal tam jest, a dodatkowo Katherine.
Stałam jak wryta. Co by tu robiła Katherine? Damon od razu podszedł do mnie.
- Co tu robi Katherine?
- Co Katherina tu jest?
- Nie zauważyłeś jej? Stoi tam. - wskazałam dyskretnie
- No świetnie, nigdzie się nie ruszasz bez ze mnie!
- Damon, nie zaatakują kiedy jest tu tyle ludzi, daj spokój.
- Nie Eleno, nie kłóć się ze mną w ten dzień dobrze? - powiedział i uśmiechnął się do mnie
- Dobrze - odwzajemniłam uśmiech a Damon mnie delikatnie pocałował
- A teraz chodź, ktoś chce powiedzieć swoje przemówienie. - powiedział i wyciągnął rękę.
- Dobrze - powiedziałam i poszłam z nim na nasze miejsce
- Gdzie jest Jeremy?
- Poczekaj. - powiedział ja zaś spojrzałam na niego pytająco
- Spójrz. - dopowiedział po chwili, wskazał na scenę, stał tam Jeremy, podszedł do mikrofonu
- Witam wszystkich jestem bratem pani młodej i chciałem powiedzieć kilka słów do pary młodej. Chce wam powiedzieć, że życzę wam szczęścia, żebyście byli tak samo szczęśliwi tak jak nasi rodzice Eleno. Chciałem wam też pogratulować, że pomimo tych wszystkich przeżyć wspólnych wy teraz jesteście razem, musi to być prawdziwa miłość jeżeli wytrwaliście to wszystko. Ale Damon pamiętaj, że jak ją skrzywdzisz jesteś martwy, osobiście o to zadbam... - kiedy to usłyszałam zaśmiałam się i spojrzałam na Damona który także się śmiał - Jeszcze raz życzę wam szczęścia na nowej drodze życia! - zakończył swoją przemowę i zszedł z sceny.
Po nim wygłaszali swoje przemowy różne osoby, były one bardzo miłe. Kiedy już wszyscy już skończyli wygłaszać swoje mowy, postanowiliśmy z Damonem, przejść się trochę po ogrodzie. Jak szliśmy cały czas ktoś do nas podchodził i nam gratulował, w pewnym momencie podeszła do nas Katherine.
- No, no Eleno ile zmiany w tobie, jesteś wampirem, poślubiłaś Damona, a jak się dowiedziałam, że jesteście razem to myślałam, że jesteś taka sama jak ja, i z Damonem się tylko pobawisz...
- Ale myliłaś się, kocham Damona.
- I nic już nie czujesz do Stefana?
- Dobrze Katherine, przyjęliśmy twoje gratulacje, a teraz możesz już iść. -powiedział Damon
- Wow! Niegrzecznie tak wypraszać gości, a poza tym Elena nie odpowiedziała na moje pytanie, nie jesteś ciekaw odpowiedzi Damonie?
- Nie nic już do niego nie czuje nie chce go w swoim życiu!! - wykrzyczałam chciałam by on też to usłyszał...
Po chwili usłyszeliśmy jak do Caroline głos.
- A teraz czas na taniec pary młodej.
Wróciliśmy na przyjecie by zatańczyć,zagrano nam piosenkę Jessici Folcker – I Do.
Ustawiliśmy się na środku parkietu, kiedy zaczęła się piosenka, zbliżyliśmy się do siebie i zaczęliśmy tańczyć. Damon był bardzo dobrym partnerem, przez cały czas patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, uśmiechałam się przez cały czas. Na pewno tego tańca nie zapomnę. W tej chwili nic więcej się dla nas nie liczyło tylko on i ja. Znikły wszystkie troski, problemy i przeciwności losu które na nas czekają, czułam się niesamowicie w jego ramionach, a cały świat był tylko nasz, a my jedynymi, którzy go zamieszkują. Byłam szczęśliwa i właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę, że już jestem pewna iż słusznie postąpiłam wychodząc za niego i decyzja jaka podjęłam w pewnym stopniu ocaliła mnie od popełnienia największego błędu, a ten błąd miał na imię Stefan. Wiedziałam, że to ten jedyny, kochałam go, a on kochał mnie, było mi tak dobrze w jego ramionach. Chciałam by ten taniec nigdy się nie kończył, ale niestety tradycyjnie musieliśmy zmienić parę. Niechętnie odsunęliśmy się od siebie, spojrzałam na niego ostatni raz, a już mnie porwał ktoś do tańca, zobaczyłam, że to Stefan i nie ucieszyłam się na jego widok. Spojrzałam na Damona który zaczynał tańczyć z Caroline, widziałam jak zaczyna szukać mnie spojrzeniem by zobaczyć w kogo ręce trafiłam, w końcu mnie znalazł, zobaczył, że tańczę z Stefanem i nie był tym zachwycony. Widziałam w jego oczach strach, ale spojrzałam na niego i pokazałam mu by się nie martwił, że sobie poradzę. Nie był co do tego przekonany, ale nie miał wyjścia, nie mógł przestać tańczyć. Nagle Stefan odezwał się do mnie.
- No Eleno nie myślałem, że naprawdę weźmiesz ten ślub z Damonem, ale nie mogę dalej w to uwierzyć jak możesz być taka naiwna, żeby uwierzyć mojemu bratu, myślisz, że on cię naprawdę kocha?
- Ja tak nie myślę, ja to wiem, on kocha mnie a ja go. - gdy to powiedziałam Stefan się zaśmiał - Stefanie wiesz co nie żałuje tego, że wyszłam za Damona, dziś przekonałam się, że to on jest tym jedynym i to z nim będę... zresztą wiedz tylko, że to ty byleś pomyłką i powinnam ci podziękować, gdyby nie twoje ostatnie czyny dzisiejszy dzień by nie istniał, a ja nadal żyłabym nieświadoma swoich uczuć.- dokończyłam, a on dalej się śmiał
- Oj Eleno, ale ty jesteś naiwna, myślisz, że będziesz z nim szczęśliwa, że stworzysz z nim piękną rodzinkę? Wcale się nie zdziwię jak cię zdradzi po pierwszej kłótni.
- Jakbyś chciał wiedzieć Stefanie, jesteśmy szczęśliwi i będziemy piękną rodziną nawet nie wiesz jak piękną i kochającą się rodziną, bo jestem w ciąży i to z Damonem- powiedziałam, on był w szoku kiedy usłyszał, że jestem w ciąży, już miał coś mówić, lecz znów nastąpiła zmiana pary. Zdziwiłam się, gdyż tym razem wpadłam w ramiona Klausa
- Chciałem wam pogratulować i życzyć szczęście na nowej drodze życie oraz zobaczyć co u ciebie i ciekawych rzeczy się dowiaduje...- zanim zdążyłam coś powiedzieć nastąpiła zmiana pary.
Tym razem trafiłam w ramiona Damona, ponownie się uśmiechnęłam i zaczęliśmy tańczyć.
- Widziałam jakich partnerów, miałaś nie mogłem pozwolić byś znów trafiłaś do jakichś nie dobrych rąk- powiedział i uśmiechnął się do mnie- a właśnie czego chciał Stefan?
- Nie chce nam zniszczyć ślubu, chciał zobaczyć co tam u mnie i nam pogratulować... - skłamałam
- A czemu powiedziałaś Stefanowi, że jesteś w ciąży?
- Słyszałeś?
- Tak
- Może dlatego, że nie chce już dłużej ukrywać tego co jest mi tak drogie, chciałam by wiedział o dziecku i o tym, że jestem pewna twoich uczuć do mnie - kiedy Damon usłyszał ode mnie te słowa uśmiechnął się tak jak lubiłam - bo chyba mogę być ich pewna prawda?
- Tak moja królowo, możesz być pewna, kocham cię nad życie - kiedy to usłyszałam spojrzałam mu głęboko w oczy
- Razem na wieczność - gdy to powiedziałam, skończyła się piosenka, wtedy Damon zbliżył się do mnie i pocałował mnie namiętnie.
Kiedy już się od siebie oderwaliśmy szepnął mi do ucha
- Kocham cię, teraz jesteś moją królową.
- Tak jestem i będę.- odparłam szeroko się uśmiechając
Byłam naprawdę szczęśliwa, już nie obchodziło mnie nic, ani Katherine, ani nawet Stefan, ten dzień należał tylko do nas i nikt nie miał prawa go nam psuć.
Nagle podeszła do nas Caroline.
- Eleno, Damonie nie będziemy czekać na was wieczność...
- O czym ty mówisz Caroline? - powiedziałam dziwiąc się
- Tort, no chodźcie. - powiedziała biorąc nas za ręce i ciągnąć w kierunku zebranych ludzi. Razem z Damonem zaczęliśmy się śmiać, gdy tylko ujrzeliśmy tort był był przezabawny składał się z trzech części, a na jednej z nich stałam ja trzymająca Damona na sznurku.
To miała być niespodzianka dla wszystkich gdyż to Caroline miała zająć się zamówieniem tortu, w podzięce podeszłam do niej i dając całusa w policzek podziękowałam.
- Dziękuje ci Caroline jest przepiękny.
- Nie ma za co Eleno. - odpowiedziała następnie Damon i Ja stanęliśmy przy torcie i Caroline podała nam nóż gdyż tradycyjnie pierwszy kawałek musi ukroić para młoda. Wraz z Damonem wzięliśmy do ręki nóż i już mieliśmy zacząć kroić, lecz odezwała się Caroline.
- Chwila! Damon obejmij jedną ręką Elenę i zacznijcie kroić, ale patrzcie tu na mnie. - powiedziała Caroline z aparatem w ręce.
Zaśmiałam się i pomyślałam "Ach ta Caroline" Damon bez wahania mnie objął jedną ręką i ustawiliśmy się do zdjęcia.
- Ok jedno zdjęcie, już jest a teraz spójrzcie sobie w oczy
- Caroline, a nie możemy po prostu ukroić ten kawałek?
- Nie Eleno, no już spójrzcie sobie w oczy -
Ja i Damon spojrzeliśmy sobie w oczy, Damon delikatnie mnie pocałował, a Caroline zrobiła kilka zdjęć, kiedy się od siebie oderwaliśmy pokroiliśmy tort, a później bawiliśmy się jeszcze kilka godzin po czym opuściliśmy gości.
ZDJĘCIA ZE ŚLUBU :
