niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 1

Dziewczyna siedziała właśnie na biologii. Nie mogła się na niczym skupić, myślała tylko o Damonie i Stefanie. Po pierwsze, co Stefan miał dziś do załatwienia? Po drugie, i ważniejsze, czy kiedyś uda jej się porozmawiać z Damonem? Czy jej kiedyś wybaczy? Spróbowała się postawić w jego sytuacji i... Ona by sobie nie wybaczyła.
-Prawda panno Gilbert?- głos nauczyciela wyrwał dziewczynę z rozmyślań.
-Ale co?- spytała, na co cała klasa wybuchła śmiechem.
-Znowu nie słuchałaś- stwierdził nauczyciel.- Jak tak dalej pójdzie możesz nie zdać.
-Ale jak!?
-No, zobacz, jedynka ze sprawdzianu, na większości kartkówek cię nie było, na poprzednim sprawdzianie też... Więcej razy cię nie było, niż jesteś.
„No może dlatego, że ratowałam miasto przed wampirami!?” chciała powiedzieć Elena, ale tylko westchnęła i pokiwała głową.
Usłyszała, że ktoś wchodzi do szkoły.
-No, dobra Damon, możesz już iść poradzę sobie, umiem dojść do klasy!- powiedziała ze śmiechem jakaś dziewczyna. Ale zaraz... To była Rebecca! Usłyszała mlasknięcie (czyli się całowali!) I potem trzaskanie drzwiami. Ale co tu robiła Rebecca...? No fakt, od początku roku ‘chodziła’ do szkoły. W sumie miała tyle samo nieobecności co Elena. I jeszcze dojdzie to tego, ze będą razem chodziły na poprawki!
Po chwili do klasy weszła oszałamiająco wyglądająca wampirzyca. Miała ubraną błękitną koszulę sięgającą za uda, z podwiniętymi rękawami i brązowe legginsy. Do tego brązowy cieniutki pasek na koszuli.
-Dłużej się nie dało?- spytał nauczyciel.
-Bo ja... Musiałam coś załatwić...
-Siadaj. I wiesz, że masz nieobecność- dziewczyna pokiwała głową.
-Co będziemy robić? Przerobiliśmy już całą książkę...- spytała Bonnie.
-To siedźcie i udawajcie że coś robicie.
Cała klasa oprócz Eleny wyjęła komórki. Rebecca pisała z Damonem, a Bonnie weszła na Facebooka. A Elena myślała dalej o swoim życiu, o Damonie... On jest teraz z Rebeccą... A o niej nie myśli, jak mogła być taka głupia!? Jak mogła tak go zranić!? Przynajmniej z Rebeccą nikt go nie ranił... Zadzwonił dzwonek. Elena wybiegła za Bonnie. Musiała z nią pogadać.
-Ej Bonnie zaczekaj! Chcę pogadać!
-A o czym my mamy gadać!? O tym że chciałaś mnie zabić!?
-Nie chciałam! Bonnie ja... Ja nie wiem co chciałam! Po prostu wkurza mnie to, że kiedy najbardziej was potrzebuje, was nie ma! Caroline jest na drugim końcu świata i ją rozumiem, ale ty mieszkasz kilka domów ode mnie i też cię „nie ma”! Po prostu jesteś ode mnie odwrócona, tak jak od Caroline też byłaś! Tylko, że ona ugryzła jakiegoś przypadkowego człowieka, a ja ciebie!
-No właśnie Elena! Mnie! Jak ja mam czuć się przy tobie bezpieczna!?
-Po prostu mi zaufaj.
Bonnie spojrzała na nią smutnym wzrokiem.
-To jak? Zaufasz?- spytała z nadzieją Elena.
-Pewnie, że tak, jesteś moją przyjaciółką- odpowiedziała Mulatka z uśmiechem. Po chwili dziewczyny tuliły się do siebie. Elena czuła się dobrze. Odzyskała przyjaciółkę. Już miała z kim pogadać o Damonie... Chociaż i tak usłyszy odpowiedź: Zapomnij o nim, Stefan jest lepszy. Tylko, że ona nie potrafiła o NIM zapomnieć.


***


Caroline była umówiona na spotkanie z Loganem. Cały czas nie mogła zrozumieć tego co jej powiedział. Że jest Upadłym Aniołem... Czyli zbuntowanym, ale czemu? I o co w ogóle tu chodzi!? Nie wiedziała, że takie coś w ogóle istniało...
Doszła na polankę w głębi lasu, gdzie nikt nie mógł ich zobaczyć.
-O co tu chodzi do cholery!?- krzyknęła Caroline kiedy zobaczyła Logana.
-Ej, nie powinnaś być na mnie zła... Ty jesteś wampirem i ci tego nie wypominam.
-Czyli ty wiesz... No to nie fair! Czemu wszyscy wiedzą, czym ja jestem, a ja nie wiem czym inni!? Ale nieważne. Dobra, kumam. Jesteś Aniołem, ale o co chodzi z tym upadłym!?
-No bo... Grupka, w której byłem ja, uważała, że bycie dobrym to frajerstwo. I odłączyliśmy się od dobrych i ze swoimi mocami żyliśmy sobie tak zajebiście... Wiesz, alkohol, imprezy, dziewczyny, do tego jeszcze mieliśmy wszystko co chcieliśmy.
-Ta, skądś znam ten życiorys.
-Skąd?
-A taki jeden wampir, też był taki, dopóki się nie zakochał, w mojej przyjaciółce.
-Ja też byłem taki, puki się nie zakochałem.
-A w kim?
-W tobie.
Caroline zamurowało. Chwila, czy ona dobrze usłyszała? Zakochał się w niej? Zna ją od kilku dni! Ale co najgorsze, on też nie był jej obojętny.
Patrzyła mu w oczy smutnym wzrokiem.
-Logan, ale nic z tego nie będzie, przykro mi...
W odpowiedzi chłopak wpił się w jej usta i przyciągnął do siebie. Pocałunek był delikatny, ale namiętny.
-No widzisz?- spytał.
-Co?
-Gdybyś nie czuła do mnie czegoś więcej, to nie odwzajemniłabyś pocałunku, zwłaszcza teraz, kiedy mówię ci, że cię kocham.
Blondynka uśmiechnęła się. Przybliżyła się do niego i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.


***


Elena i Bonnie wracały ze szkoły. Gadały, plotkowały, ale skończyły, gdy zobaczyły Damona, opierającego się nonszalancko o maskę samochodu.
Damon obrzucił Elenę tęsknym spojrzeniem, ale potem znowu przybrał maskę obojętności. Nie mógł już znieść jej widoku, więc wsiadł do auta.
-Ej, on czeka na ciebie?- spytała Bonnie.
-No właśnie nie wiem...- zaczęła brunetka.- Nie, on czeka na Rebeccę.- powiedziała cały czas przyglądając się Damonowi.
Nagle koło samochodu znalazła się Rebecca. Otworzyła drzwi i przybliżyła się do wampira. Pocałował ją. Mocno. Może nawet za mocno. Widok Eleny sprawiał mu ogromny ból, ale nie dawał tego po sobie poznać. Po chwili samochodu nie było już pod szkołą.
-Bonnie... Myślisz, że on jest z nią szczęśliwy?- spytała po chwili brunetka. Bonnie nie wiedziała o co chodzi.- No... Damon z Rebeccą?
-Na pewno nie jest z nią z miłości, ani mu na niej nie zależy...
-Ale czy teraz jest szczęśliwy?
-Nie wiem! Nie jestem medium!
-Dobra... Bonnie, pójdziemy do mnie, musimy pogadać...
-Jasne... Ale do ciebie, nie do Salvatorów?
-No tak, tak. Ja już u nich nie mieszkam...
-Czemu?
-Właśnie zaraz ci powiem.
Dziewczyny weszły do salonu. Usiadły na kanapie i Bonnie zaczęła rozmowę.
-No, co chciałaś mi powiedzieć?
-Bo.. Ja zrobiłam coś strasznego, Bonnie...
-To znaczy?
-Przespałam się z Damonem, a przy Stefanie powiedziałam, że on chciał mnie... No wiesz..- dziewczyna zamilkła i czekała w napięciu na reakcję przyjaciółki.
-No i bardzo dobrze, może się w końcu od ciebie odczepi!
Elena spojrzała na mulatkę oskarżycielskim wzrokiem.
-Co!? Zraniłam go jak nie wiem co, i żałuję tego kurwa jak cholera! I jakbym mogła cofnąć czas, nic takiego bym nie zrobiła! Ja go straciłam, na dobre, na zawsze! A najgorsze jest to, że... Że go kocham! I nie wiem już jak to naprawić! Między mną a Stefanem nigdy nie było czegoś takiego, Damonowi wybaczę wszystko, a Stefanowi zajęło mi wieki, żeby mu wybaczyć za to jaki był! Kocham Damona i teraz już to wiem... Tylko szkoda, że już jest za późno...- powiedziała ze łzami w oczach.
-Eleno... Wiesz, że ja nie popieram tego całego trójkąta i uważam, że powinnaś być ze Stefanem, ale... Jeśli bardziej kochasz Damona, to myślę, że po prostu powinnaś mu to powiedzieć i ci wybaczy- powiedziała delikatnie Bonnie patrząc na dziewczynę.
-Nie Bonnie, on mi nie wybaczy, teraz po prostu przegięłam...
-Elena... Dobrze wiesz, że trudno mi jest, przekonywać cię do związku z Damonem, bo go po prostu nie trawię, ale wiem, że go kochasz, więc leć do niego, rzuć mu się na szyję, a ja tu zaczekam- powiedziała czarownica praktycznie wypychając wampirzycę z domu.
Bonnie uśmiechnęła się do siebie, poszła do kuchni i zrobiła sobie kawę i wyjęła jakieś cukierki z szafki. Włączyła MTV i relaksowała się przed telewizorem.


***


Elena biegła w wampirzym tempie do domu Salvatorów. Musiała mu to powiedzieć! Jeśli nawet nie będzie chciał jej nigdy więcej oglądać, chciała aby to wiedział. Łzy napływały jej do oczu. Kiedy myślała sobie, że on teraz jest zajęty Rebeccą i pewnie nie będzie chciał z nią rozmawiać. Zobaczyła samochód jadący w przeciwną stronę niż ona szła. Jakby jechał od Salvatorów. Był to mercedes Elijah’y. I nawet był w nim Elijah, ale bardziej zasmuciło ją to, kto siedział z kim na tylnym siedzeniu. Damon i Rebacca! Przytuleni do siebie... Rebecca zauważyła Elenę i posłała jej triumfujący uśmiech. Brunetka rozpłakała się na środku ulicy i ukucnęła przy drzewie rosnącym przy chodniku. Dostała SMS’a.
Teraz Damon jest mój! Zmarnowałaś swoją szansę, skończyło się twoje pięć minut XD... Powodzenia ze Stefciem ;)
Czy on musiał wyjechać akurat TERAZ!? Kiedy uświadomiła sobie, że go kocha! Wkurzona brunetka kopnęła drzewo z całej siły, a drzewo się przewróciło. Rozejrzała się i szybkim krokiem uciekła do Grilla.


***


Bonnie siedziała na kanapie skrępowana obok Jeremiego.
-Ale Bonnie, proszę, wróć do mnie...- skomlał tak już od pół godziny, co bardzo denerwowało Bennetównę.
-Ale Jeremy, nie wrócę do ciebie...
-Ale czemu?
-Bo ja cię już nie kocham!
-Ale czemu?
-Bo całowałeś się z Anną!
-Za to możesz być na mnie zła, a nie przestać mnie kochać!
-Ale ja cię nigdy nie kochałam! A to był tylko pretekst, żeby z tobą zerwać, ja kochałam Matta, przez cały ten czas!
Jeremy spojrzał na Bonnie smutnym wzrokiem. Wstał z kanapy i pobiegł do swojego pokoju na górę. Kiedy już się tam znalazł spojrzał na schody i uśmiechnął się do siebie. Tak, były wysokie, jak się z nich zwali to może się zabić. Już miał spaść, kiedy usłyszał za sobą:
-Jeremy pustaku, co ty robisz!?
Na początku myślał, że to Bonnie, ale to był męski głos. Z przestrachem obejrzał się za siebie.
-ALARICK!?- krzyknął przerażony.
-Co jaki Alarick?- spytała Bonnie podchodząc do Jeremiego.
-No nie widzisz go?
Bennet pokręciła przecząco głową.
Jeremy też nie mógł go już zobaczyć. Ale był pewny, że to jego stary, dobry Alarick.
Do domu weszła roztrzęsiona Elena i cała uwaga skupiła się na niej.
-Elena co się stało!?- krzyknął Jer.
-Zamknij się!- krzyknęła Bonnie.- Elena, co się stało?!
-Widziałam jak... Oni wyjeżdżają z Elijah’ą!
-Oni czyli Damon i...
-Barbie Klaus.
-Rebecca...? O Boże, ale gdzie wyjeżdżają?
-No myślę, że Damon pojechał zamiast Stefana szukać tych pierwotnych, czy coś tam...
Dziewczyny nic już nie mówiły. Elena płakała, a Bonnie napłynęły łzy do oczu. Nie lubiła Damona, ale bolało ją, że Elena nie może być z tym, z którym chce być.
Jeremy nic z tego nie rozumiejąc, poszedł na górę. Zaczął myśleć o Ricu, chciał, żeby się tu pojawił.
-Jeremy?- spytał męski głos. Alarick.
-Możesz mi wyjaśnić, co to było to na schodach?
-Obiecałem ci, ze będę nad tobą czuwał.
-Ale w jaki sposób się tu pojawiasz?
-No wiesz, na drugą stronę nie wpuszczają psychicznie chorych.
-Naprawdę?
-Nie, żartowałem. Mogłem się tam znaleźć, ale wybrałem chronienie ciebie. I Eleny.
Gadali jeszcze przez chwilę, mówili co u nich i w ogóle. Jeremy cieszył się, że w końcu znalazł kogoś kto go rozumie

***

Elena stała w łazience i suszyła włosy. Myślała o tym, co się dzisiaj stało. Facet jej życia wyjechał z inną, głęboko zraniony przez to co zrobiła. I do tego dalej była ze Stefanem... Nie powie mu, że kocha jego brata. Może, będąc ze Stefanem z czasem zapomni o Damonie.
Wyszła z łazienki a w jej pokoju czekał Stefan z uśmiechem na twarzy.
-Co się stało?- spytała niepewnie Elena siadając mu na kolanach.
-Wiesz, ze cię kocham? Bardzo. Dałbym się za ciebie zabić, i zawsze będę cię kochać. I bardzo się cieszę, że wybrałaś mnie...- czy to brzmiało jak pożegnanie? Nie, nie może teraz stracić jeszcze jego!
Zdjął ją sobie z kolan i uklęknął przed nią. Elena zamarła i wytrzeszczyła oczy.
-Eleno Gilbert, kocham cię, czy uczynisz mi ten wyjątkowy zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Elena zaczęła intensywnie myśleć nad odpowiedzią. No kocha go? Kocha. A Damon już wyjechał. Nigdy go nie zobaczy, a jak poślubi Stefana, to może będzie jej łatwiej zapomnieć.
-Tak- odpowiedziała z uśmiechem i łzami w oczach. Stefan myślał, że to łzy szczęścia, a właśnie na odwrót. Podniósł ją i pocałował.
-Poczekaj, muszę się pochwalić Caroline- powiedziała Elena i poszła po telefon.
-Halo?- spytała zaspana Caroline.
-Hej. A u was jest noc? Nie szkodzi, słuchaj, Stefan mi się oświadczył!
Usłyszała pisk.
-Tak, tak, wiem cieszysz się. Ja też- powiedziała Eli.
-Słuchaj, może urządzimy imprezę i to oficjalnie ogłosisz? Co ty na to? W ten weekend w Malibu, w domku mojego chłopaka?
-Chwila... Ty masz chłopaka?- spytała zdziwiona.
-Chwila, ty masz męża?- udała zdziwienie Caroline.
-Jeszcze nie męża. Narzeczonego... To OK. Jak będziemy w Malibu to zadzwonię gdzie to dokładnie jest.
-OK, pa.
Elena z uśmiechem na ustach powędrowała do Stefana...

***

[trzy dni później]

Elena, Stefan, Bonnie i Jeremy jechali do domku w Malibu. Gdy zajechali przyjaciółki uścisnęły się.
-Boże Eleno, Bonnie, jak się cieszę, że was widzę!- krzyknęła Caroline.- To jest Logan, mój chłopak.
-O hej- przywitała się Elena z Loganem.- To jest Stefan, mój...- nie zdążyła dokończyć.
-A ja jestem Damon. Jej... jakby to nazwać „pocieszyciel”?- Salvatore wyciągnął rękę do Logana.
Elena odwróciła się i zobaczyła, że obok Damona stoi Rebecca.
-Witaj Eleno- powiedziała z chytrym uśmieszkiem wampirzyca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz