niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 9

Przyjaciele dojechali do Mystic Falls. Nareszcie. Alaric rozejrzał się po mieście i uśmiechnął.
 -No, Rick, nie chciałbyś kogoś zobaczyć?- spytał Damon, kiedy już odwieźli Bonnie do domu. Mężczyzna zmarszczył brwi.- Meredith, twoja dziewczyna. Kojarzysz se?
-O, Meredith! No tak, fakt...- Alaric nie wydawał się być szczęśliwy z tego powodu.
 -No nie skaczesz z radości?- burknął brunet.
-No bo... Ja w tych zaświatach spotkałem Jennę.
Brunet spojrzał na przyjaciela ze zdziwieniem.
 -Aha- tylko tyle Damonowi udało się powiedzieć.
-Więc na razie nie chcę widzieć się z Meredith... Muszę zapomnieć o Jennie....
Wampir zrobił kwaśną minę.
-No tak, wiem, ale... Powiedziałem Meredith, że mam dla niej niespodziankę... I tą niespodzianką miałeś być ty. - powiedział Damon patrząc na przyjaciela
Przyjaciel nic nie mówił.
 -Ojezu, ona i tak by się dowiedziała, że żyjesz. - powiedział Damon Rickowi.
-Może i masz rację... Dobra, jedźmy pod szpital, ok?
-OK- odpowiedział zadowolony z siebie Damon. W kilka minut dojechali do szpitala.
-To ty do niej zadzwoń, tylko jej nie mów o co chodzi, powiedz tylko, żeby wyszła, ok?
Wampir pokiwał głową.
-Hej Meredith, słuchaj, mam dla ciebie tą niespodziankę, wyjdź teraz przed szpital.
 - Jaką niespodziankę? Damon, co ty kombinujesz?
-Zobaczysz.
-A spodoba mi się to?- spytała z powątpiewaniem.
-Na pewno.



Meredith wyszła ze szpitala ubrana w biały fartuch. Podążała do Damona. Kiedy spostrzegła Alarica stanęła w miejscu.
-Ty chyba sobie żartujesz! On kazał ci to zrobić?!- spytała zirytowana w słuchawkę.
-Nie bój się, to nasz stary Rick.
Przez twarz kobiety przemknął cień uśmiechu.
-Naprawdę?
-Przecież nie przyprowadziłbym tutaj psychopatycznego wampira.
Brunetka dalej patrzyła na niego niepewnie.
-Jeśli będzie chciał mi coś zrobić, ostrzegam, piję werbenę- powiedziała.
-Ja też- odparł.
Brunetka niepewnie podeszła do wampira i swojego chłopaka.
-Alaric?- spytała.
W odpowiedzi przytulił ją mocno do siebie.
-O Jezu, to naprawdę ty!- wykrzyknęła w radością uśmiechając się szeroko.
-To ja was zostawię samych- powiedział wampir i skierował się w stronę swojego samochodu. Odpalił silnik i po kilku minutach był pod domem Gilbertówny. Przed wyjściem poprawił jeszcze fryzurę i wysiadł. Zapukał do jej drzwi.
-O hej, kochanie- powitała go dziewczyna z jabłkiem w ręku. Kiedy przekroczył próg pocałowała go na powitanie. Chciała to ciągnąć dalej, ale Damon przerwał.
-Spakowana?- spytał rozradowany wizją wspólnego mieszkania. Elena wywróciła oczami.
-Taak... Walizki są na górze, bo pewnie nie pozwolisz i tak mi ich znieść...
 -Zgadłaś- i już go nie było. Po kilku sekundach wrócił z czterema walizkami i torbą podróżną.- Matko, ile ty tego wzięłaś?
-Tyle, ile potrzebuję.
 Wsiedli do samochodu i pojechali do rezydencji Salvatorów. Wampir otworzył ukochanej drzwi od samochodu i wziął ją na ręce.
-Co ty robisz?- spytała ze smiechem.
-Przeniosę cię przez próg.
-Ale my nie jesteśmy małżeństwem.
-Szczegół. Pani Salvatore.
 Elena spojrzała mu w oczy z miłością. Chciałaby być Panią Salvatore. Nawet nie wiedział jak bardzo. Wiedziała od dawna, że będzie Panią Salvatore, ale myślała, że ożeni się ze Stefanem. Teraz wszystko się zmieniło. Damon chciałby się pewnie z nią ożenić, ale za kilka miesięcy i tak umrze. Bez sensu.
-Możesz mnie tak nazywać- odparła.
Odpowiedział jej uśmiechem i pocałunkiem. Wniósł ją do domu i położył się z nią na kanapie. Obsypywał pocałunkami jej szyję i twarz. Dziewczyna z przymkniętymi oczami mruczała z rozkoszy.
-Możecie nie na mojej kanapie?- spytał jakiś męski głos. Kiedy para oderwała się od siebie i spojrzała na niego, ujrzała Stefana, ubranego w szarą koszulę, lekko potarganą fryzurą, kpiącym uśmieszkiem i wyzywającym wzrokiem.
-Po pierwsze, to nie twoja kanapa braciszku, a poza tym co ty tu w ogóle robisz!?- Damon pierwszy odzyskał głos i teraz patrzył z oburzeniem na brata.
-Po naszej ostatniej rozmowie, powinieneś mnie przepraszać- stwierdził Stefan posyłając mu pełne pogardy spojrzenie.
-Chyba ty mnie- odparł patrząc na niego wrogo.
-Ale ty jesteś zabawny braciszku. Zgaduję, że nie sprawdziłeś portfela Eleny, bojąc się prawdy, nie?
-Halo, ja tu jestem!- krzyknęła Elena.- A on nie musi mnie sprawdzać, bo mi ufa!
-Właśnie, ufam jej.
-Ja bym nie ufał na twoim miejscu.
-Jak bym miał godnego przeciwnika, to może miałbym chociaż się czego bać.
-Serio? Pamiętaj braciszku, że to MNIE pierwszego kochała. I BARDZIEJ kochała.
-Tak uważasz?
-Gdyby nie Klaus, czyli gdyby nie TY, nie musiałbym wyjechać i wtedy dalej byłbym z Eleną, a ty nie miałbyś okazji się do niej zbliżyć.
-Tak myślisz? Gdyby nie Klaus, miałbym mniej okazji by się do niej zbliżyć, ale i tak bym to zrobił.
-No tak, przecież tak wiele zawdzięczasz Klausowi. Masz Elenę i... Rebeccę.
Damon wywrócił oczami.
-Rebecca to tylko przyjaciółka.
-Dobra, jak tam sobie chcesz- Stefan uniósł ręce w geście poddania się i wyszedł z pokoju.
-Ja z nim nie będę mieszkać!- krzyknęła Elena.
-Wątpię, żeby chciał się wyprowadzić- powiedział sceptycznie Damon.
-On się nie wyprowadzi? To ja to zrobię!
-Skarbie...
-Zamieszkam w starym domu.
-Serio? Będziemy tam się cisnąć z Riciem, Jeremim...?
-Zaraz, jakie znowu „My”?!
-No a jak ty sobie to inaczej wyobrażasz. Przecież to oczywiste, że będę z tobą mieszkać.
-Musiałabym spytać Alarica...
-To twój dom.
-No, ale wypadałoby zapytać...
-Alaric jest teraz zajęty Meredith. Jeremy teraz też będzie zajęty tą cała Megan. Ty też musisz być kimś zajęta...- powiedział kuszącym głosem.
-No dobra... Jak chcesz. Spakuj się i jedziemy, ok?
-Jasne.
Po pięciu minutach wampir wrócił z walizką.
-Starczy ci to?- spytała zdziwiona Elena.
-Zawsze można się wrócić, nie?
Wampirzyca pokiwała głową. Wsiedli do samochodu i po kilku minutach byli już w domu Gilbertów.
Weszli do domu i od razu przenieśli się do pokoju Eleny.
Usiedli na łóżku.
-Nudzi mi się. Mogę ci pogrzebać w szafkach?- spytał Damon.
-Nie!
Zrobił minkę szczeniaczka i spojrzał jej w oczy.
-Damon ja z tobą zwariuję. Ok, tylko nie grzeb w szafce z bielizną.
-Właśnie o nią mi chodziło- wampir nie słuchał już protestowania swojej dziewczyny, ale skierował się w stronę szafki.- To jest seksi. Czemu tego nie nosisz?- spytał wyjmując z szafki gorset, połączony ze stanikiem, majteszki i pończochy.



-A gdzie niby mam to nosić?
-Do spania...
-Ale to jest niewygodne!- jęknęła.
-A skąd wiesz? Komu się w tym pokazywałaś?- spytał udając zazdrość.
-A no wiesz, Mattowi, Stefanowi i jeszcze wielu innym- powiedziała z sarkazmem i potem oboje wybuchli śmiechem.
-Mam nadzieję, że mi się w tym kiedyś pokażesz, Pani Salvatore.
-Może... jak będziesz grzeczny.
Damon usiadł koło niej i zatopił w jej ustach. Położył ją na łóżko i całował dalej, a ona oddawała pocałunki z tą samą pasją. Nagle Damon to przerwał.
-Poczekaj. Słyszysz?
Dziewczyna wytężyła słuch.
-Ktoś idzie- powiedziała. Wampir pokiwał głową. -Na kogo stawiasz? Jeremi czy Alaric?
-Jeremi, albo Bonnie... Alaric jest zajęty Meredith.
Po chwili do pokoju wszedł Alaric.
-Ou! Nie chciałem przeszkadzać... – wydukał Rick widząc ich w jednoznacznej sytuacji.
-Spoko, wchodź kiedy chcesz- powiedział sarkastycznie Damon.- Czemu nie jesteś z Meredith?
-Musiała wracać do pracy, wezwali ją na operację.
-Aha- odparł wampir.
 -Słuchaj, Alaric, trochę mi głupio, ale... Czy Damon może tutaj z nami mieszkać? Bo w rezydencji mieszka Stefan i ani ja ani Damon nie chcemy z nim tam siedzieć.
-Jasne, pewnie że może... Pewnie nawet gdybym mu zabronił to by tu mieszkał więc... Ale mam jedną prośbę. Nie bądźcie za głośno- jęknął błagalnie.
-Ja mogę, tylko pytanie czy ona da radę- odpowiedział Damon z szerokim uśmiechem i przygryzł płatek jej ucha. Mimowolnie jęknęła.- Sam widzisz.
Alaric wywrócił oczami i wyszedł z ich pokoju.
-Musiałeś to robić!?- spytała Elena i rzuciła w niego poduszką.
-Ale co?- spytał z niewinną miną.
-Nawet mi się nie chce o tym gadać, wyszłam przy nim na totalną idiotkę!
-Nie. Po prostu ja jestem w tym za dobry.
Gilbertówna wywróciła oczami.
-To co robimy?- spytał Damon.
-Ty zawsze tylko o jednym- jęknęła Elena.- Zadzwonię do Caroline, pewnie trzeba ją jakoś pocieszyć.
-Ok..
Elena zamarła.
-Zostawiłam torebkę w pensjonacie.
-Pojadę po nią. Za chwilę wracam- i pocałował ją przelotnie w policzek.
Wampir wsiadł do swojego Porsche 911 i zmierzał w kierunku rezydencji, na pewno przekraczając dozwoloną prędkość. Kiedy wszedł do salonu powitał go zadowolony Stefan popijający krew zmieszaną w whiskey.
-A ty co taki zadowolony?- spytał Damon od niechcenia.
-Nieważne...- odparł z chytrym uśmieszkiem.
Brat przycisnął go do ściany.
-Słuchaj Stefan, zaczynasz mnie naprawdę wkurwiać! To, że jeszcze cię nie zabiłem, to tylko przez Elenę!
-Co zabroniła ci mnie krzywdzić? Słodkoo...- nie dokończył, bo został powalony na podłogę i kopany w brzuch.
-Nie nie zabroniła! Nikt mi nie może niczego zabronić!
-Gdybyś mnie zabił, znienawidziła by cię- wystękał Stefan.
-Nie jesteś czasem zbyt pewny siebie?
Stefan tylko się zaśmiał.
-po co przyszedłeś?- spytał.
-Po torebkę Eleny... Gdzie ona jest pedale?
-Torebka? Leży na kanapie durniu!
Wampir przeszukał torebkę.
-Portfel!- krzyknął.
Brat rzucił w niego otwartym portfelem Eleny. Damon zobaczył w nim zdjęcie swoje, rodziców i... Stefana...
Damon nie zrobił nic bratu. Nie chciał go nawet zabić. Było mu po prostu przykro, że on wciąż tyle dla niej znaczy.
-Co z tym zrobimy?- spytał pierwszy Stefan.
-Nic. A co mamy zrobić? To nie koniec świata...- Damon próbował sam siebie pocieszyć, ale w rzeczywistości był zrozpaczony.
-Serio Damon? Żartujesz sobie? Ona dalej kocha nas obydwóch, jeszcze nie wybrała.
-Wybrała braciszku, a ty nie potrafisz się z tym pogodzić!
-Myślisz, że nie robi tego z ciekawości?
Damon spojrzał w bok i zmarszczył brwi.
-Myślisz, że nie chodzi jej o to, żeby zobaczyć, z którym z nas jest jej lepiej i że za chwilę cię rzuci, żeby podjąć decyzję?
-Ona już wybrała mnie!
-Dobra, myśl jak chcesz...
-Gdzie ty się wybierasz?- spytał Damon brata, widząc, że zmierza w stronę drzwi.
-Idę się zabawić... Wiesz, tak jak ty kiedyś. Jak jeszcze byłeś taki bardziej rozrywkowy.
-Ty też nie jesteś już tym nudnym Stefciem.
-Wiesz, zacząłem cię chyba rozumieć, dlaczego taki byłeś. Próbowałeś sobie poradzić z samotnością, odrzuceniem... Tak jak ja teraz.
-Nie bierz mnie na litość Stefan.
-O co ci znowu chodzi?
-Chcesz mi teraz pokazać, jaki ty jesteś biedny i ma mi się ciebie zrobić żal, żebym oddał ci Elenę!
-Taki jesteś bystry w intrygach, a nie możesz rozgryźć tego, ze twoja dziewczyna cię nie kocha!? Olej ją! Zapomnij o niej, chodźmy się zabawić!
Damon spojrzał na brata i rozważał w myślach tę opcję.

***

Dziewczyna siedziała na łóżku ze łzami w oczach. Już od pół godziny próbowała dodzwonić się do ukochanego. Wykonała już chyba z 20 połączeń, a on nie odbierał. Bała się, że coś mu się stało. Na wyświetlaczu jej iPhone’a wyświetlił się numer Caroline.


-Halo?- odebrała smętnie.
-Hej, nie uwierzysz co Bonnie zrobiła!?- zaczęła blondynka.
-Wiem Caroline i na razie naprawdę nie mam do tego głowy...
-Bonnie ci powiedziała? No chociaż tyle. A co się stało skarbie?
-Damon wyszedł do pensjonatu tylko po moją torebkę, a nie wraca już od godziny... Nie wiem co się dzieje...
-To Damon, na pewno jakoś sobie poradzi.
-Mam nadzieję- powiedziała zrozpaczona Elena do słuchawki.
W drzwiach przekręcił się zamek. Dziewczyna szeroko otworzyła oczy.
-Pa Caroline, ktoś wchodzi do domu. Mam nadzieję, że to Damon. I nie martw się Bonnie, to nie jej wina.
-Ok, pa.
Brunetka rozłączyła się szybko i pobiegła wampirzym tempem do drzwi.
-Alaric- powiedziała zawiedziona.
-Też się cieszę, że cię widzę Eleno. A kogo się spodziewałaś?- spytał z uśmiechem.
 -Damona... Wyszedł godzinę temu po moją torebkę do pensjonatu i teraz nie wiem co się dzieje- Elena rozpłakała się i wtuliła w ramie Ricka.
-W Grillu go nie ma...- powiedział Alaric.
-To mam nadzieję , że jest w pansjonacie, bo jak tylko kogoś zabije to...
-Chwila. Przecież to oczywiste, że kogoś zabije. To Damon! Nie próbuj go zmieniać bo i tak ci nie wyjdzie, a tylko tobie będzie przykro...
-Obiecał mi, że nikogo już nigdy nie zabije- powiedziała Elena cicho, nie wspominając o tym, że kilka dni temu sama zabiła.
-Słuchaj, ja muszę wyjść do Meredith... A ty idź spać i nie rób niczego głupiego, dobrze?- spytał.
-Nie zasnę teraz.- Rick spojrzał na nią błagalnie.- Dobrze, pójdę spać...
 -Grzeczna dziewczynka. To ja spadam- powiedział i pocałował ją w policzek. Elena poszła na górę pod prysznic. Ubrała się w piżamę i weszła do sypialni z nadzieją, że zastanie tam ukochanego. Niestety. Myliła się. Zastała kogoś, ale nie był to Damon, tylko jego przeciwieństwo. Stefan. Wampir leżał oparty nonszalancko o ramę łóżka i bawił się długopisem, który znalazł pod poduszką, obok pamiętnika. Jego wyraz twarzy był bardzo pewny siebie.
-Czego ode mnie chcesz!?- wybuchła dziewczyna, gdy tylko go zobaczyła.
-Przyszedłem przeprosić za to, jak się zachowałem wtedy w salonie... Że przerwałem tą waszą... Scenkę. Ale musisz zrozumieć, że taki widok mnie boli... Naprawdę cię przepraszam...- odpowiedział niepewnie. Elena przekrzywiła głowę i spojrzała na niego z zażenowaniem.
-Dlaczego ty najpierw robisz, a potem dopiero myślisz?! Damon gdzieś zniknął, a ja jestem pewna, że to twoja wina i jeszcze masz czelność tu przychodzić?
-Eleno, wiem, że mnie nienawidzisz, ale kocham cię! I obiecuję, że nie mam nic wspólnego, ze zniknięciem Damona! Wiem nawet co się stało... Ale nie wiem, czy chcesz wiedzieć...- powiedział i spuścił wzrok.
-No powiedz- powiedziała i usiadła koło niego na łóżku. Spojrzała mu w oczy.- Proszę. Muszę wiedzieć co się stało!- w oczach wampirzycy były łzy.
-No bo... Rebecca przyjechała i oni gdzieś poszli, chyba do Grilla...
-Ale czemu!?
-No bo... Eleno... Rebecca próbowała mu uświadomić, że ty cały czas mnie kochasz, nie wiem, jaki miała w tym cel, pewnie znowu spróbowała go zdobyć, Damon ją wyśmiał, powiedział, że wszyscy mu to ciągle powtarzają, Rebecca powiedziała, że to dlatego, że to prawda. Damon powiedział, że musi się napić, że chce zapomnieć, że już więcej tego nie zniesie, a Rebecca... Że ona mu może pomóc zapomnieć. I wyszli się upić do Grilla, czy gdzieś tam- powiedział to wszystko tak przekonywująca, że Elena była pewna, że mówi prawdę.- Przykro mi Eleno- dodał i położył jej dłoń na ramieniu.
Brunetka patrzyła na niego z niedowierzaniem.
 -Ale to nieprawda! Nie kocham cię już, liczy się tylko Damon!- krzyknęła tak głośno, że Stefanowi już naprawdę musiało zrobić się głupio i przykro.- Dlaczego on tej szmacie uwierzył? - spytała cicho Elena ze łzami w oczach, patrząc przed siebie.- Nie nawidzę jej! To pieprzona dziwka, kurwa!!
 -Nie przejmuj się nim... On odejdzie z Becią, a my... Może damy sobie drugą szansę?
-Ale... Ja nie mogę żyć bez Damona!
-Tylko tak ci się wydaje skarbie... Pomyśl, dalej mnie kochasz, ja ciebie też, ty wiele razy mnie zraniłaś, ja ciebie wiele razy zraniłem... A pomimo to dalej się kochamy i sobie wybaczamy. Zrozum, Eleno...
-Ćśśś- szepnęła i przyłożyła mu palec do ust. Spojrzała mu w te jego zielone oczy i złożyła na jego kuszących, miękkich ustach gorący pocałunek, na który każdy z nich tak długo czekało. Na początku był zdziwiony, ale potem oddawał mocniej pocałunki. Ujął jej delikatną twarz w dłonie. Nie liczyło się dla niego, że kiedy Damon się dowie, będzie chciał urwać mu głowę. Liczyła się tylko ona. Chociaż wiedział, że pewnie ona uzna to za błąd i będzie chciała zapomnieć, on nie mógł. Po prostu teraz rozkoszował się tą chwilą.
 A ona... Wiedziała, że będzie tego żałować. Wiedziała, że popełnia błąd. Ale, Damon odszedł a ona... Kochała Stefana. Nigdy nie przestała go kochać, tylko że z czasem to uczucie się wypaliło. Teraz nie myślała co robi. Tylko w myślach błagała, że kiedy Damon się dowie, musi jej wybaczyć. Spojrzała na niego a potem na siebie. On nie miał już koszuli a ona była w samej bieliźnie. Wpiła się ponownie w jego usta i zaczęła odpinać jego spodnie. Już prawie Stefan ściągnął jej stanik, ale do pokoju wszedł... Alaric!
-Elena... Stefan!? Co ty tu kurwa robisz!?- wydarł się. Elena zaczerwieniła się ze wstydu i zakryła kołdrą. Stefan patrzył pewnie na nauczyciela.
-Rick, ja...- próbowała się tłumaczyć Elena.
-O ile jestem dobrze poinformowany, jesteś z Damonem! Zdradzasz go? Prędzej bym się tego po nim spodziewał niż po tobie! Widzisz, on jest jakoś tobie wierny!
-A skąd wiesz?- spytała Elena.
-Bo go znam i nigdy by ci czegoś takiego nie zrobił!
-Stefan powiedział, że on wyjechał z Rebeccą!
-Wierzysz mu? Serio Eleno, jesteś aż taka głupia!?
-Ona jest dorosła i może robić to co chce!- bronił ją Stefan.
 -A ty się zamknij po ci dam pałę z historii- zagroził nauczyciel od Historii.
-Stefan, idź już- powiedziała Elena. Wampir ubrał się i wyszedł przez okno.
-Rick, ja naprawdę nie chciałam tego zrobić...- jęknęła.
-Słuchaj, to, że traktuję cię jak córkę, nie znaczy, że zawsze będę po twojej stronie. Damon jest moim przyjacielem i to ty zawiniłaś.
-I co, teraz mu wszystko powiesz!?
-Chyba nie będę musiał, pewnie Stefan wszystko mu wypapla. Nie powiem mu, ale jak się mnie spyta, nie zamierzam kłamać- powiedział i wyszedł.

***

Stefan wszedł do domu nad ranem. Rozejrzał się po salonie. Na kanapie spał Damon. Blondyn przez chwilę przeraził się, co będzie, jeśli Damon już wie. Ale po krótkim namyśle postanowił go obudzić.
-Hej, stary, czemu jesteś w domu?- spytał Damona.
-A gdzie mam być?- odpowiedział starszy Salvatore.
-No, myślałem, że zająłeś się tą blondynką w Grillu...
-Nie. W ostatniej chwili się otrząsnąłem. Elena przecież by mi czegoś takiego nie zrobiła. Idę do niej, pewnie się martwiła.
Wampir wstał i wyszedł z domu. Stefan był pewien, że u Gilbertów dowie się wszystkich zdarzeń z poprzedniej nocy. Albo od Ricka, albo od Eleny.
Tymczasem Damon był już w drodze do ukochanej. Był na nią trochę zły, za to zdjęcie, ale po rozmowie wszystko na pewno się wyjaśni. Zapukał do drzwi Gilbertów. Przez chwilę był pewien, że Elena wychyliła się przez okno, a kiedy go zobaczyła, schowała się. Dziwne. Drzwi otworzył Alaric. Wyglądał na zmartwionego.
-Hej stary, jest Elena?- spytał Damon.
-Tak, powinna być na górze- odburknął. Na razie nic nie chciał mówić.
 Wampir w swoim tempie znalazł się w pokoju dziewczyny. Kiedy go zobaczyła nabrała powietrza z przerażenia, a potem zaśmiała się.
-Przestraszyłeś mnie... Hej kotku... Gdzie Rebecca?- spytała nieco złośliwie.
-Co? O co ci chodzi, z tego co wiem to... Nie wiem nawet gdzie.
-A nie widziałeś się z nią wczoraj?
-Nie... O co ci chodzi?
-O nic, po prostu Stefan mi powiedział, że ty gdzieś z nią wyjechałeś czy coś tam...- powiedziała i spuściła wzrok.
-A propo Stefana... Mówiłas, że nie masz jego zdjęcia.
-Bo nie mam?
-Proszę cię, nie kłam.
-Chyba wiem co noszę w portfelu!
-Chyba widziałem!
-Co widziałeś? Ta torebka leżała tam od kilku godzin, Stefan miał czas, żeby wszystko podmienić!
-Może i masz rację. O tym nie pomyślałem. Przepraszam kochanie.- powiedział po chwili. Chciał ją pocałować w policzek, ale się odsunęła. Zmarszczył brwi i zastanawiał się o co może chodzić.
 -Słuchaj, Damon ja... Muszę ci coś powiedzieć. Wolę, żebyś dowiedział się ode mnie niż od kogoś... Bo ja... Ja cię zdradziłam, Damon.
Wampir wytrzeszczył oczy w przerażeniu.
-Co!?- krzyknął.
-Ze Stefanem...- dodała zrozpaczona dziewczyna.
-Przespałaś się z moim bratem!?
-Nie! Tylko się całowaliśmy...
Damon nic już nie powiedział. Był wściekły. Wyciągnął z szafy swoją torbę podróżną i zaczął pakować swoje rzeczy.
-Damon co ty robisz?
Nie odpowiedział.
-Damon!
Spojrzał na nią z pogardą i kontynuował pakowanie.
-Powiedz coś!- krzyknęła z płaczem.
-Nie będę nic mówił, bo powiem coś, czego nie chcę powiedzieć!- krzyknął.
-Chcę wiedzieć co o mnie myślisz!
Zacisnął szczęki w gniewie.
-Serio chcesz wiedzieć co o tobie myślę? Zachowałaś się jak zwykła, tania dziwka! Uważasz, że jeśli go kochasz, to możesz mnie z nim zdradzać!? To cię zaskoczę, nie możesz! Wiesz jak to boli, jak widzisz swoją ukochaną z jej byłym? To jest jeszcze gorsze niż jakbyś mnie zdradziła z jakimś palantem, do którego nic nie czujesz! Myślałem, że już wybrałaś, że to się w końcu skończu, że będziemy razem! Ale zawsze Stefan musi to zepsuć! A ty nie lepsza! Nie potrafisz być wierna chłopakowi, którego jak twierdzisz „kochasz’’? No to miło mi, nasz związek nie istnieje, był bez sensu. - powiedział Damon z łzami w oczach
Skończył pakowanie i wyszedł z pokoju. Dziewczyna pobiegła za nim.
-Damon proszę! Kocham cię, zostań,błagam, wybacz mi!
-Nawet nie masz pojęcia co zrobiłaś prawda!? Wiesz jak mnie zraniłaś!? Czy ty kurwa zdajesz sobie z tego sprawę! Najpierw zapewniasz mnie, że już nic nie czujesz do Stefcia a teraz go całujesz!? Wiesz co Eleno, powiedz mi, jak w końcu dokonasz wyboru raz na zawsze!
-Ale ja już wybrałam! Kocham ciebie!
-Mało mnie to obchodzi- odburknął i wyszedł. Elena osunęła się po drzwiach i zaczęła głośno szlochać. Jak mogła popełnić taki błąd!? Jak mogła się przyznać!? Chociaż, może lepiej, że dowiedział się od niej niż od Stefana, albo Alarica.
-Co się stało? Stefan mu powiedział?- spytał Alaric patrząc na płaczącą dziewczynę.
-Nie. Ja mu powiedziałam.
Uniósł brwi.
-To... Dobrze...
-No wcale nie, bo on teraz nie chce mieć ze mną nic wspólnego!
-A dziwisz się? Myślałaś, że powie: nic się nie stało kochanie, wybaczam ci, a w ogóle to dziękuję ci że mi powiedziałaś, nie zasługuję na ciebie, ble ble ble...
-Mogłeś sobie oszczędzić, Rick.
-Nie nie mogłem!- krzyknął i zaczął iść w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz?- spytała go.
-Do Damona.
Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach. Nie chciała, żeby jeszcze on się od niej odsunął.

***

Damon wpadł do domu jak burza. Przydusił zdezorientowanego brata do ściany.
-Ty szmaciarzu!- krzyknął.- Jak mogłeś się całować z moją dziewczyną!?
-Powiedziała ci?- wydusił Stefan.
-Tak!
-I co, wybaczyłeś jej?- spytał już normalnie Stef, kiedy brat go puścił.
-Nie. Powiedziałem, że ma się odezwać, jak w końcu wybierze któregoś z nas.
-Przecież już wybrała ciebie, czego ty chcesz więcej?!
-Żeby nie całowała innych!
-A ty niby jej nigdy nie zdradziłeś? Musiałbym cię nie znać...- prychnął Stefan. Brat w odpowiedzi rzucił w niego szklanką whiskey.
-Nigdy bym jej nie zdradził- powiedział i skierował się na górę, do swojej sypialni.
Zaczął się zastanawiać nad sensem swojego życia. Czy w ogóle jest sens? Nawet jeśli ona zapewnia, że go kocha, to nie jest to prawdą. Może i kocha, ale nie tylko jego. Zdradziła go. Nie ważne, czy tylko się z nim całowała, czy też robiła coś innego, zdrada to zdrada. A on myślał, że będą razem na zawsze! Ha! Śmieszne. Czy on, Damon Salvatore, zasługiwałby na kogoś takiego jak ona, czy ten okropny typ bez uczuć, który kiedyś cieszył się z czyjegoś cierpienia, karmił płaczem i bólem, ma prawo na szczęście? Widocznie nie. Widocznie teraz musi płacić za błędy z przeszłości. Nigdy nie będzie szczęśliwy.
Ułamał nóżkę od krzesła, stojącego w rogu pokoju. Wymierzył sobie w serce i... Wbił go.

***

Alaric szedł do domu przyjaciela ze strapioną miną. Był zły na Elenę, za to co zrobiła, ale nie może zostawić jej bez wsparcia. Jak wróci, musi z nią porozmawiać, ale na razie musi rozmówić się z Damonem. Wszedł do domu o zobaczył Stefana, zbierającego potłuczone szkło.
-I co? Dobrze ci jest ze świadomością, że rozwaliłeś związek brata?- spytał go Rick.
-On rozwalił mój, więc chyba mogę mu się odpłacić tym samym- stwierdził Stefan.
-On nie rozwalił twojego związku! Ona po prostu wybrała! A ty to wszystko musiałeś zniszczyć.
-Nie zrobiłem tego jemu na złość! Po prostu kocham Elenę i zrobię wszystko, żeby z nią być.
Alaric nie wiedział już co powiedzieć, więc poszedł na górę.
Wszedł do pokoju wampira. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to zakrwawiony kołek, leżący na podłodze. Gdzie jest Damon! Nauczyciela ogarnęła panika. Jeśli Damon sobie coś zrobił... nie, wolał o tym nie myśleć.
Nagle do pokoju wszedł Damon.
-Boże stary, co ty tu robisz!? Myślałem, że coś sobie zrobiłeś!
-Nie, poszedłem zmienić koszulę, bo tą sobie podziurawiłem...- odparł Damon.
-Ale...
-Nie trafiłem w serce.
-Chciałeś się zabić!?
-Musiałem. To wszystko nie ma sensu, chcę to po prostu zakończyć!
-Damon, proszę cię... Bo co, bo cię dziewczyna zdradziła?
-Tak!
-Zachowujesz się jak dzieciak.
-Wcale że nie!
-Teraz to tym bardziej zachowujesz się jak dzieciak!
-A co mam niby zrobić!?
-Wziąć się w garść!
-Nie chcę! Przez chwilę miałem nawet taką myśl, żeby iść do Grilla i... wiadomo, ale ja już tak nie potrafię! Zmieniłem się tylko i wyłącznie dla niej i teraz kiedy jej już nie ma, nie mogę odzyskać mojej starej osobowości!
-Nie mów, że to definitywnie koniec... Przecież jest jeszcze szansa! Możecie być jeszcze razem!
-Ale ja nie chcę z nią być.
-No ale jaki ty widzisz w tym problem? Ona cię kocha, ty ją kochasz, więc...
-Ale ona mnie zdradziła Rick! Nie mogę tak po prostu jej wybaczyć!
-Wiem, ale... Po prostu daj jej szansę. Ona się załamie.
-No mam taką nadzieję!
-Dobra stary, ja spadam, wrócę, kiedy będzie z tobą można nawiązać logiczną rozmowę.
-Czekaj, Rick... Ja mam pytanie... W ogóle, wiesz jak do tego doszło, między nimi?
 -Powiem ci, co widziałem. Wróciłem od Meredith i usłyszałem na górze jakieś westchnięcia, jęki itp... Wszedłem do nich, myśląc, że to ty tam jesteś z nią i chciałem wam zrobić "wejście smoka". Ale zobaczyłem... Ich jak leżą na łóżku i się całują...
-Dobra, dobra... Wystarczy. Miałem nadzieję, że to był zwykły pocałunek... A gdybyś tam nie wszedł, to ona by się z tym pedałem przespała!!!- krzyknął zrozpaczony.
-Przykro mi- Alaric za bardzo nie wiedział co ma mu odpowiedzieć.
-Dobra, możesz już iść.
-Ale nie będziesz próbował się zabić?
-Nie, poradzę sobie Tatusiu... - Damon zaśmiał się pod nosem
-Okej, spadam. Trzymaj się.
-Pa.

***

 Blondynka szła ulicami Londynu.

Zrobiła sobie dziś wolne od szkoły z powodu... No cóż, robiła sobie te wolne już od kilku tygodni, ale dzisiaj miała wyjątkowy powód. Jej Logan, całował się z jej byłą przyjaciółką. I tak nie byłaby w stanie skupić się dzisiaj na nauce, więc... Nic na tym nie straciła.
Z naprzeciwka szedł Logan. Dziewczyna w panice weszła do pierwszego napotkanego sklepu. Przynajmniej myślała, że to sklep, ale była to winiarnia. Jacyś snobistyczni faceci, kupujący drogie, wykwintne nikomu niepotrzebne wina. Przecież w Biedronce są tańsze.
Jednym z kupujących mężczyzn był... Tyler Lockwood!?
-Tyler?- spytała blondynka. Wilkołak obrócił się i zobaczył ukochaną. Dziewczyna podbiegła do niego i uwiesiła mu się na szyi.- Boże jak tęskniłam... Jakim cudem żyjesz?- spytałą z płaczem.
-Ja.. Em... No... Po prostu, kiedy wyszłaś, Kol zaproponował mi układ, że pomoże mi przeżyć, jeśli wyjadę i dam mu dojść do ciebie. A jak nie... Powiedział że cię zabije. Musiałem się zgodzić.
- Tak, rozumiem... Ale... Dlaczego Kol miałby chcieć być ze mną?
-Ten idiota podkochiwał się w tobie, Klaus też zresztą- burknął z nerwami.- A w ogóle, co ty robisz w Lodnynie?
-Uh... Nie będziemy chyba tu rozmawiać, przejdźmy się do mnie, ok?- spytała wampirzyca.
-Ym... A może lepiej do mnie? Mam wielki dom, pusty... Mamy dobre wino, wygodne łóżko, tylko my dwoje- kusił ją.
-Grzechem by było odmówić- mruknęła w odpowiedzi i pociągnęła go za rękę do wyjścia. Przed wejściem do auta, który stał na krawężniku, pocałowali się mocno. A na to wszystko z bólem patrzył... Logan.
Dom był przepiękny! Położony trochę na odludziu, czarny, nowoczesny. Z basenem oczywiście.
Dziwne, przecież Tyler w odróżnieniu od swoich rodziców nie lubił przepychu i luksusu, wolał zawsze żyć jak normalny człowiek. Przez chwilę ten dom, skojarzył się blondynce z Klausem. To w jego stylu. Skarciła się w myślach, że przyszedł jej na myśl Klaus i to jeszcze teraz, kiedy jej ukochany żyje...
Weszli do salonu. Był przestronny i jasny. W ściane wbudowany był kominek. Stały też tam dwa białe fotele, a naprzeciwko nich jeszcze jeden. Koło foteli stał też stoliczek, na którym Tyler postawił butelkę wina. Usiadł na fotelu i patrzył na Caroline, która z zafascynowaniem patrzy na bordowy dywan, w kształcie znaczka.


-Podoba ci się?- spytała hybryda.
Wampirzyca pokiwała głową.
-Jest nieziemski... Tak jak cały ten dom!
-Poczekaj, aż zobaczył sypialnie- mruknął Tay. W sekundę znalazł się przy dziewczynie i zachłannie wpił się w jej usta. Nie protestowała. Oddawała zachłannie pocałunki i zajęła się za odpinanie jego koszuli. Potem przenieśli się do sypialni. I chyba wiadomo co się dalej stało.


***

Kiedy Alaric wrócił do domu, Elena dalej siedziała oparta o ścianę. Miała zapłakane i opuchnięte oczy. Koło niej leżała pusta puszka Reddsa, bo nie lubiła normalnego piwa.
-I co?- spytała Ricka.
-Załamał się. A czego się spodziewałaś?
-Wiem ja... Jestem głupia, zła i w ogóle powinnam się zabić, ale... To nie moja wina! Ja dalej coś czuję do Stefana... Chyba. To znaczy czułam dopóki się nie dowiedziałam co zrobił!- nauczyciel spojrzał na nią pytająco.- Specjalnie wsadził do mojego portfela swoje zdjęcie, żeby wkurzyć tym Damona! On nie może zaakceptować, że jestem... Że byłam szczęśliwa, musiał to zepsuć!
-No widzisz... Ty przestałaś go kochać za taką błąchostkę, a od Damona oczekujesz, żeby wybaczył ci zdradę.
-To nie była zdrada!
-Gdybym nie wszedł w porę to by była!
Elena spuściła wzrok i na nowo zalała się łzami.
-Wiesz, że on chciał się zabić?- spytał cicho Alarick.
-Co!?- krzyknęła z płaczem i histerią w głosie Gilbertówna.
-Więc lepiej idź do niego i przepraszaj, a nie siedzisz tutaj i pijesz jakieś piwo dla dzieci.
 Dziewczyna westchnęła. Poszła się przebrać. Ubrała białą bluzeczkę na ramiączkach, pomarańczową spódniczkę i sweterek. A do tego pomarańczowe buty.


Miała iść do Damona, ale stwierdziła, że pójdzie do Grilla się napić, żeby dodać sobie odwagi.

***

Caroline leżała oparta o umięśniony tors Tylera.
-Więc... Co ty w końcu robisz w Londynie?- spytał ją chłopak.
-No wiesz... My mieliśmy tu przyjechać razem, wtedy co nasze matki kazały nam wyjechać, ale... Ty umarłeś... Przynajmniej tak sądziłam... A co się w końcu stało z Klausem? On żyje?
-Nie- odparł tylko brunet.
-Tyler wściekłby się, gdybym spytała o Klausa... Zawsze był o niego zazdrosny, więc...- mówiła wampirzyca przeciągle.- Kim jesteś i dlaczego wyglądasz jak mój Tyler!?- krzyknęła.
-Kochanie, to przecież ja...
-Nie mów do mnie kochanie! Udowodnij!
-Dobra, spytaj mnie o co chcesz.
-Ok. Co mi obiecałeś, po tym jak to zrobiliśmy w podziemiach, gdzie przykłuwałeś się w czasie pełni?
-Hmm.. Że będę z tobą na zawsze?
-Hmmm, nie! Obiecałeś mi, że kiedyś zrobimy to w normalnym łóżku! Więc kim jesteś, przyznawaj się po dobroci, bo jak nie...
Chłopak tylko się uśmiechnął. Caroline zaczęła dopasowywać fakty.
-Klaus...- wyszeptała.

***

Damon usłyszał pukanie do drzwi. Stał tam nie kto inny, tylko Gilbertówna. Było od niej czuć alkoholem. Była totalnie wstawiona. Tylko dlatego, że kilka głębszych, zamieniło się... W kilkanaście...
 -Cześć... Damon...- wydukała i weszła do środka. Brunet nic się nie odzywał.  -Słuchaj, ja chciałam cię przeprosić... I w ogóle... Zachowałam się jak dziwka... Ale wiesz, że cię kocham...
-Dobra dobra, przepraszać mnie będziesz na trzeźwo, ok?
Spuściła wzrok i zrobiła minę szczeniaczka.
-I wtedy mi wybaczysz?- spytała z zachwytem.
-Nie wiem- odpowiedział szczerze.
-Ale ja cię naprawdę przepraszam!
-Nie chodzi mi o to, żebyś mnie przepraszała, tylko żebyś w końcu wybrała ostatecznie! I żeby nie było potem, że całujesz się z innym!
-Ale ile razy ja mam powtarzać, że kocham ciebie i nie będę już się całować ze Stefanem!?
-A mam na to jakiś dowód?
-A moje słowo ci nie wystarcza?
-Po tym wszystkim mam ci ufać?
-Damon, żałuję tego co zrobiłam... Dobra idę i tak nic nie zrobię...
-Chcesz wracać pijana? Samotnie? Po ciemku? O nie nie...
-A co mi się może stać? Jestem wampirem- prychnęła.
-A mało to razy ktoś chciał cię zabić?
Brunetka wywróciła oczami. Po chwili słodko się uśmiechnęła.
-Czyżby pan Salvatore się o mnie martwił?- spytała słodko i pogładkała go po policzku. Starał się nie okazywać, jaki jej dotyk jest dla niego przyjemny, ale mimowolnie zadrżał. Dziewczyna cały czas uśmiechała się do niego kusząco. Zbliżyła swoje wargi do jego i złożyła na nich namiętny pocałunek.
-Co ty robisz?- spytał lekko oburzony.
-A co?- spytała z miną niewiniątka.
-Ty próbujesz mnie przekupić seksem? Uważasz, że tylko dlatego, że po raz pierwszy nie narzekasz, że ci się nie chcę to ja mam od razu na to pójść?
-O co ty mnie posądzasz?!
-A za kogo mam cię posądzać, jak ty się tak zachowujesz!?
Nie wiedziała już co ma powiedzieć. Była oburzona. I alkohol też dawał swoje. Uderzyła Damona z pięści w twarz.
Chłopak pomrugał chwilę zaskoczony, a potem spojrzał na Elenę.
-Ymmm... Co ty zrobiłaś?- spytał zdezorientowany.
-No bo nie wiedziałam co ci odpowiedzieć!
-Dobra... Naprawdę jesteś pijana.
-Wybaczysz mi?
-Ale co? To, że mnie uderzyłaś czy to że mnie zdradziłaś?
-Jedno i drugie.
-To że mnie uderzyłaś mogę ci wybaczyć- powiedział i uśmiechnął się lekko.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Po chwili ziewnęła.
-Dobra, to może... Położysz się na górze i pójdziesz spać?- spytał Damon brunetki.
-Ale mi się nie chce spać!
Spojrzał na nią i uśmiechnął się chytrze. Podniósł ją i zaniósł w wampirzym tempie na górę.
Kiedy dotarł do swojej sypialni rzucił ją na łóżko. Elena cały czas się śmiała.
-Jesteś powalony!- krzyknęła i rzuciła w niego poduszką.
-Wiem to, ale idź już spać, bo mnie męczysz.
-Nie chcę!
-Słuchaj, może nigdy ci tego nie mówiłem, ale uwielbiam jak jesteś pijana... Ale daj już spokój i się połóż.
-Pod jednym warunkiem!
Wampir westchnął ciężko.
-Jakim?- spytał zrezygnowany.
-Śpij ze mną!
Wywrócił oczami, zdjął koszulę i spodnie i w bokserkach położył się obok niej.
Dziewczyna uroczo się w niego wtuliła. Gdyby popatrzył na to ktoś zboku, pomyślałby, że to jakaś szczęśliwie zakochana para. No bo w sumie to prawda. Ale... Damon nie miał zamiaru tak szybko wybaczać Elenie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz